banner banner banner
Bezkrwawy
Bezkrwawy
Оценить:
 Рейтинг: 0

Bezkrwawy

Bezkrwawy
Owen Jones

Pewnego dnia samopoczucie Henga Lee pogarsza się. Udaje się zatem do lokalnej szamanki, która prywatnie jest jego ciotką. Kobieta przeprowadza kilka badań i stawia diagnozę - Heng nie ma krwi! Jak mężczyzna ma przekazać taką nowinę swojej rodzinie i co zrobią z tą wiedzą jego bliscy?

Heng Lee jest hodowcą kóz. Mieszka on w dalekich górach północnej Tajlandii, położonych na północny wschód od Chiang Rai, bardzo blisko granicy z Laosem. Jego społeczność jest bardzo mała - taka, w której każdy zna każdego. Pewnego dnia samopoczucie Henga pogarsza się, ale nie na tyle, żeby nie mógł  wyprowadzać swoich kóz na wypas. Gdy jednak zaczynają się omdlenia, mężczyzna postanawia udać się do miejscowej szamanki. W pobliżu jego wioski nie ma bowiem lekarzy, a usługi znachorki pomagały mieszkańcom od stuleci. Szamanka pobiera próbki i stawia diagnozę - nerki Henga przestały działać i zostało mu niewiele czasu. Trwa walka o życie mężczyzny, ale do dzieła wkraczają również inne moce. Co stanie się z Hengiem, jego rodziną i resztą ich społeczności, jeśli bohater posłucha rady szamanki?

1 BEZKRWAWY

Humorystyczna opowieść o rodzinie współczesnych wampirów

1 Owen Jones

Tłumacz:

1 Michał Cierniak

Copyright Owen Jones 21 stycznia 2021 r.

Prawo Owena Jonesa do tytułu autora niniejszego dzieła zostało ustanowione zgodnie z rozdziałami 77 i 78 amerykańskiej ustawy o prawach autorskich i patentach z 1988 r. Ustanawia się niniejszym moralne prawo autora.

Niniejsze dzieło jest fikcją literacką. Wszystkie postaci i wydarzenia są wytworem wyobraźni autora lub są całkowicie fikcyjne. Niektóre z przedstawionych miejsc mogą istnieć, lecz przedstawione wydarzenia są całkowicie fikcyjne.

Opublikowano przez

Megan Publishing Services

http://meganthemisconception.com (http://meganthemisconception.com/)

1 DEDYKACJA

Dedykuję tę książkę moim przyjaciołom, lordowi Davidowi Prosserowi oraz Murrayowi Bromley, za ich pomoc, a także mojej Tajskiej Rodzinie, za więcej rzeczy, niż mogą sobie wyobrazić.

Karma odpłaca każdemu proporcjonalnie do jego czynów.

1 SPIS TREŚCI

1 Kłopot pana Lee

2 Dylemat rodziny Lee

3 Pee Bob Heng

4 Droga ku ozdrowieniu

5 Czy to człowiek? Czy to ptak?

6 Heng wraca do pracy

7 Heng poszerza swoją dietę

8 Eksperymenty Henga

9 Goście

10 Nowy biznes rodzinny

11 Hipisowski szlak

12 Przerwa

13 Człowiek nietoperz i dziewczyna nietoperz

14 Rozwój społeczności nietoperzy

15 Pierwsza rada nietoperzy

Glosariusz

Tygrysia Lilia z Bangkoku

O autorze

Kontakt z autorem:

http://facebook.com/angunjones (http://facebook.com/angunjones)

http://twitter.com/lekwilliams (http://twitter.com/lekwilliams)

owen@behind-the-smile.org (mailto:owen@behind-the-smile.org)

http://owencerijones.com (http://owencerijones.com/)

Zapraszam do subskrypcji biuletynu w celu uzyskiwania poufnych informacji o książkach i twórczości Owena Jonesa.

Prosimy po podanie swojego adresu e-mail w poniższym linku:

http://meganthemisconception.com (http://meganthemisconception.com/)

1 1 KŁOPOT PANA LEE

Od kilku tygodni pan Lee, lub dla miejscowych „Staruszek Lee”, czuł się dziwnie. Wiedzieli o tym wszyscy w zamieszkiwanej przez niego społeczności, gdyż była ona bardzo mała i wyizolowana od reszty świata. Mężczyzna udał się więc zasięgnąć porady u miejscowego lekarza. A właściwie lekarki. I nie tyle lekarki, we współczesnym znaczeniu tego słowa – bardziej znachorki. Kobieta powiedziała mu, że poziom temperatury jego ciała wariuje, a wszystko przez wpływ „czegoś” na krew pana Lee.

Owa miejscowa szamanka, prywatnie ciotka pana Lee, nie była w stanie określić, co odpowiada za jego stan. Obiecała jednak, że w ciągu dwudziestu czterech godzin pozna odpowiedź. Mężczyzna musiał jednak zostawić próbki do zbadania i powrócić na wezwanie znachorki. Podała mu kępkę mchu i kamień.

Ten zestaw nie zdziwił pana Lee – miał już z nim wcześniej do czynienia. Oddał więc mocz na mech i napluł na kamień, mocno ściągając plwociny. Z namaszczeniem oddał przedmioty kobiecie. Znachorka owinęła je osobno w bananowe liście, aby jak najdłużej zachować ich wilgoć, a także by nie dotykać ich gołymi dłońmi. To mogło je skazić.

- Potrzeba dnia, żeby zgniły i wyschły. Potem będę mogła im się przyjrzeć i dowiem się, co ci dolega.

- Dziękuję, ciotuniu Da… To znaczy, szamanko Da. Będę wypatrywał wieści od ciebie i przybędę na wezwanie natychmiast.